Seriale
paradokumentalne stały się czymś normalnym w ramówkach
telewizyjnych. Przywędrowały do nas kilka lat temu z Niemiec i od
tego czasu towarzyszą widzom przeróżnych stacji. Gościły nawet w
telewizji publicznej. Nadawcy także je pokochali, gdyż za niską
cenę produkcji mogą zaoferować odbiorcom nieco fabuły. Zawodowi
aktorzy i studio cenią się dużo bardziej od gromady amatorów i
wykorzystania zwykłych mieszkań. Są paradokumenty lepsze i gorsze.
Jakie są cechy dobrej produkcji?
Interesujące wizualia: scenografie, kadrowanie
Paradokumentom
można wiele wybaczyć, ale nie powinny odpychać wyglądem. Nieźle
wyglądające i dobrze oświetlone wnętrza, dużo plenerów,
niestosowanie w montażu tandetnych filtrów mogą podnieść urodę
serialu. Nie sprawią, że "Dlaczego ja?" stanie się "Grą
o Tron", ale lubimy ładne rzeczy, prawda?
Historia trzymająca się ziemi
Przygody
księży-ojców (takich ojców dzieci, nie zakonnych) czy egzorcystów
może i są oryginalne, ale dobry paradokument powinien oferować
trzeźwiejszą historię. Praca policjantów czy życie rodziny są
dobrym punktem wyjścia. Warto uważać, aby nie wpaść w klisze i
np. banalne przygody czterdziestolatków są tą drugą skrajnością,
zbyt nudną jak na produkcję telewizyjną.
![]() |
Źródło: http://www.fakt.pl/kobieta/plotki/paradokument-z-misja-w-telewizyjnej-dwojce/vftmh7h |
Fabuła, która potrafi zaskoczyć
Nie
mam na myśli badziewnych zwrotów akcji, ale już np. ukazanie wielu
punktów widzenia bohaterów danego wydarzenia budzi zainteresowanie.
Dużo lepiej ogląda się seriale, w których nie wiemy, jak akcja
się zakończy. Oczywiście to tylko paradokument, ale są produkcje
radzące sobie z fabułą. Dodatkowe punkty mogą polecieć za brak
klasycznego happy endu.
Minimum gry aktorskiej
Amatorzy
czy statyści są nieporównywalni z zawodowymi aktorami – to
oczywistość. Istnieje jednak pewna granica pomiędzy przeciętną
grą a sabotowaniem produkcji. Szczególnie łatwo poślizgnąć się
na scenach emocjonalnych, np. płaczu, kłótni. Niestety zdarzają
się reakcje irracjonalne, jak np. tłumiony śmiech podczas
opłakiwania zawodu miłosnego. To duży błąd i powinien zostać
wyłapany.
Obserwuj @innaczcionka na TwitterzeBrak wszechwiedzącego lektora
Lektor
w paradokumentach dopowiada te rzeczy, których – ze względu na
długość serialu lub zawiłość fabuły – przeciętny widz może
nie wyłapać. Generalnie im go mniej, tym lepiej. Szczególnie
potrafi zirytować, jeżeli tłumaczy widoczne reakcje bohaterów.
Serio, potrafię po 20 minutach oglądania zrozumieć, że ta kobieta
może mieć problem z wybaczeniem zdrady mężowi. Nie muszę o tym
słyszeć od wszechwiedzącego tajemniczego głosu.
Seriale
paradokumentalne nie są szczytem fabuły czy realizacji, ale przy
odrobinie chęci mogą być lekkostrawne, gra aktorska amatorów –
do przełknięcia, a historia – nieoperująca na kliszach i
wziętych z powietrza zwrotach akcji.